Właściciele firm często interpretują brand, marketing i sprzedaż jako jedno pole działania, co prowadzi do tworzenia stanowisk typu #OneWoManArmy, czyli jedna osoba = kilka odpowiedzialności.
- Chcesz skutecznie działać? Zaakceptuj, że każdy z tych obszarów wymaga osobnych celów, kompetencji i strategii.
- Jak zidentyfikować, czy firmie występuje taki stanowiskowy "bazyliszek"?
👀 Perspektywa szefa
- Jedno stanowisko do wszystkiego? Świetnie! Po co zatrudniać kilka osób, skoro jeden specjalista zajmie się wszystkim - ustawi reklamy, odpowie na pytania klientów, zrobi jakąś grafikę na SoMe, obsłuży zamówienia, zajmie się magazynem, koordynacją produkcji i wprowadzi jakieś drobne zmiany na stronie. Przecież to tylko różne odsłony tej samej działalności, więc wystarczy, że będzie elastyczny i zorganizowany.
- Brand, marketing i sprzedaż - wszystkie te zadania mają jeden wspólny cel: zwiększyć sprzedaż i rozpoznawalność firmy. Wystarczy jeden dobry pracownik, który „ogarnie” całość. Oszczędność w budżecie, lepsza kontrola nad efektami i najważniejsze: mniej etatów.
- Jeśli ktoś robi brand, to przecież naturalnie będzie też wiedział, jak sprzedać produkt. Wszak im bardziej lubiany produkt, tym lepiej się sprzeda – więc połączenie zadań to naturalna decyzja.
- Marketingowiec powinien od razu reagować na potrzeby klientów, więc przejdzie od strategii do działania sprzedażowego. Takie osoby muszą być wielozadaniowe, dynamiczne i przygotowane do szybkiego podejmowania decyzji.
🤯 Co widzi pracownik?
- Równoczesne balansowanie kilku ról, czyli #MissionImpossible; raz jestem specjalistą od strategii marki, dbam o wizerunek, który powinien być spójny i przemyślany. W tym samym czasie zajmuję się marketingiem, czyli tworzę treści, analizuję rynek i reaguję na wyniki. Jednocześnie, kiedy trzeba, skaczę na front sprzedaży, bo przecież liczby są kluczowe, a kiedy sprzedaż nie idzie, to zawsze #ToWinaMarketingu
- Poczucie „rozszczepienia obowiązków, czyli na każdym spotkaniu z szefem omawiam wyniki sprzedaży, choć moja rola miała być głównie wizerunkowa i strategiczna. To trochę tak, jakby przygotować misję na księżyc z zasobami przedszkolnego plecaka. Rozumiem, że marketing ma pośredni wpływ, ale wyniki ze sprzedaży nie zależą tylko ode mnie.
- Niewyraźne granice i brak skupienia na efektywności. Objawy? W pracy nad wizerunkiem liczy się stabilność i konsekwencja. Z kolei marketing i sprzedaż to dziedziny pełne elastyczności, dynamiki i mierzalnych wyników. Łączenie tych ról to trochę jak bycie orkiestrą w jednoosobowym składzie – czasami nie wiadomo, czy skupiać się na śpiewie, grze na pianinie czy perkusji.
- Stres związany z oczekiwaniami. Szef uważa, że łączenie marketingu i sprzedaży to naturalna zależność, a ja codziennie zderzam się z oczekiwaniem, że moje działania przyniosą natychmiastowy wzrost sprzedaży. Efektu po 1 dniu brak, więc pracuję więcej. To trochę tak, jakby oczekiwać od dietetyka utraty kilogramów po otrzymaniu diety na maila.
🔎 Perspektywy szukającego pracy
Unikaj ogłoszeń, które mają:
- Ogólne nazwy stanowiska
- Skrajne wymagania w zakresie kompetencji
- Zakres obowiązków #ALLinONE, od strategii brandu, przez tworzenie grafik, po sprzedaż - to skończy się chaosem #TrustMe
- Wskazaną odpowiedzialności za wyniki sprzedaży dla stanowisk marketingowych
- Niewskazane widełki płacowe oraz informacje o zespole i strukutrze
🚀 Rozwiązanie dla wszystkich?
Przełamanie stereotypów i wdrożenie klarownego podziału:
- brand ≠ marketing
- marketing ≠ sprzedaż
- sprzedaż ≠ brand
Każdy obszar potrzebuje własnych procesów, strategii i kompetencji. Czy to znaczy, że trzeba zatrudnić teraz sztab ludzi? Nie.
Jedyne, co trzeba to po prostu jasno określić #CEL, a następnie podzielić go na etapy; ja stosuję metodykę SMARTER w perspektywie 3/6/9/12/36 miesięcy i autorskiego frame'a BCS oraz SPIIN.